Strona:PL Balzac - Marany.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdy nie chciał z niego korzystać i nie prosił o pokazanie Juany, lub otworzenie drzwi rozkosznej celki. Młoda włoszka, pragnąc wciąż widzieć kochanka, często go do tego nakłaniała, ale on zawsze odmawiał przez ostrożność. Wreszcie zużył cały swój wpływ i i całą sztukę, ażeby uśpić podejrzenia dwojga starych małżonków, i przyzwyczaił ich nawet do tego, że jakkolwiek wojskowy, mógł wstawać o południu. Kapitan mówił, że jest chory. Kochankowie żyli więc tylko w nocy, kiedy w domu wszyscy byli pogrążeni we śnie Gdyby Montefiore nie był jednym z tych rozpustników którym nawyknienie do rozkoszy dozwala zachować krew zimną w każdej okoliczności, byliby przepadli dziesięć razy w ciągu tych dni dziesięciu. Młody kochanek w skromności pierwszego uczucia byłby się puścił na zachwycające nieostrożności, którym oprzeć się trudno. Ale Włoch opierał się nawet Juanie dąsającej się, Juanie szalonej, Juanie zaplatającej długie włosy swoje w łańcuch, który okręcała około jego szyi, ażeby go przytrzymać. Tymczasem człowiek najprzenikliwszy w świecie nie zdołałby odgadnąć tajemnicy ich nocnych schadzek. Stąd wnosić należy, że Włoch, pewien skutku, oddawał się niewypowiedzianej rozkoszy uwodzenia powolnego, płomienia obejmującego stopniowo i w końcu ogarniającego całość. Jedenastego dnia przy obiedzie, uznał za potrzebne zwierzyć się, pod pieczą tajemnicy Perezowi, że niełaskę w rodzinie spowodowało małżeństwo niestosowne. To kłamliwe zwierzenie było czemś strasznem wśród dramatu nocnego, odgrywającego się