Strona:PL Balzac - Marany.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w której małżonkowie umieścili miłość i rozkosz swojej starości. Magazyn mieszczący się w antresoli, że użyję tu nazwy francuskiej dla łatwiejszego zrozumienia miejscowości, rozdzielał dwoje młodych ludzi. Kapitan nie mógł więc uciec się do wyrazistego sztukania w podłogę, do sztucznej mowy, jaką sobie zakochani wytwarzają w podobnych okolicznościach. Lecz w pomoc przyszedł mu los, a może sama dziewczyna! W chwili kiedy stanął w oknie, ujrzał na czarnej powierzchni podwórza krąg świetlany, w środku którego zarysowała się sylwetka Juany; ruchy rąk powtarzane kilkakrotnie, postawa, wszystko domyślać się kazało, że układała włosy na noc.
— Czy jest sama? rzekł do siebie Montefiore, czy mogę bez narażenia się na niebezpieczeństwo przywiązać do sznurka list z kilkoma sztukami monety i uderzyć nim w szybę okrągłą okienka oświecającego jej celkę?
Natychmiast napisał bilet, prawdziwy bilet oficerski, bilet żołnierza wysłanego przez rodzinę na wyspę Elbę, list podupadłego markiza, niegdyś wymuskanego, teraz kapitana ubiorczego. Potem skręcił sznur ze wszystkiem, co do tego należało, przywiązał do niego bilet z kilkoma talarami i opuścił go w najgłębszem milczeniu w środek tego światła okrągłego.
— Cienie padające na mur powiedzą mi, czy matka lub służąca przy niej, a jeśli nie jest sama, pomyślał Montefiore, pociągną sznurek z powrotem.
Kiedy po tysiącznych trudnościach, łatwych do zro-