Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/95

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiernikiem namiętności; przerwał te rozmowy, wracając do formułek i ogólników.
Nadeszła wiosna. Margrabina wyrwała się nieco ze swego głębokiego smutku; zajęła się z nudów majątkiem, zarządziła jakieś roboty. W październiku opuściła stary zamek, gdzie wypoczynek wrócił jej dawną świeżość i piękność. Ból, zrazu gwałtowny jak dysk rzucony z siłą, roztopił się wreszcie w melancholji, jak dysk zatrzymuje się w słabnących stopniowo drgnieniach. Melancholja składa się z szeregu podobnych drgnień moralnych, z których pierwsze graniczy z rozpaczą, ostatnie z rozkoszą. W młodości jest ona niby mrok poranny, w starości — wieczorny.
Kiedy powóz jej przejeżdżał przez wieś, ksiądz, który szedł z kościoła na plebanję, ukłonił się. Oddając ukłon, margrabina spuściła oczy i odwróciła głowę aby go nie widzieć. Ksiądz nazbyt dobrze odgadł przyszłość tej biednej Artemizy z Efezu.