Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Kobieta trzydziestoletnia.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaczyna, dostaje listy z Fleurs, z Ligny, wszystko szło dobrze. Przychodzi Waterloo, zna pani wynik. Z dnia na dzień cała Francja okryła się żałobą. Wszystkie rodziny ogarnął śmiertelny lęk. On, rozumie pani, czekał; nie miał wytchnienia ani spokoju. Czytał gazety, chodził codzień na pocztę. Jednego wieczora, oznajmiają mu ordynansa syna jego, pułkownika. Widzi, że siedzi na koniu swego pana: nie potrzebuje go pytać o nic: pułkownik padł, przecięty kulą armatnią na dwoje. Pod wieczór, przybywa służący najmłodszego: umarł nazajutrz po bitwie. Wreszcie, o północy, artylerzysta przybył oznajmić mu śmierć trzeciego dziecka, na którego głowie w tak krótkim czasie złożył wszystkie swe nadzieje. Tak, pani, padli wszyscy!
Po krótkiej przerwie, ksiądz, pokonawszy wzruszenie, dodał łagodnie:
— A ojciec został przy życiu, pani. Zrozumiał, że, skoro Bóg go zostawił na ziemi, powinien dalej cierpieć tutaj, i cierpi: ale schronił się na łono religji. Czem mógł zostać?
Margrabina spojrzała na twarz księdza, wzniosłą w tej chwili smutkiem i rezygnacją, i czekała tego słowa, które wycisnęło jej łzy z oczu:
— Księdzem! tak: wyświęciły go łzy, zanim go wyświęcono u stóp ołtarzy.
Na chwilę zapanowało milczenie. Margrabina i proboszcz spoglądali przez okno na mglisty horyzont, jakgdyby mogli w nim dostrzec tych których już nie było.
— Nie księdzem w mieście, ale zwykłym wiejskim proboszczem, dodał.
— W Saint-Lange, rzekła ocierając oczy.
— Tak, pani.
Nigdy majestat cierpienia nie objawił się Julji tak wspaniale: owo: tak, pani padło jej na serce jak brzemię bezmiernej boleści. Ten głos, który brzmiał tak łagodnie w jej uszach, poruszył ją do