Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chrześcijanka, która wzięła górę nad ciotkę Wikturnjana; nie znała pani naszej nędzy, bratanek mój niezdolny był ci jej wyznać. Zresztą, patrząc na panią, rozumie się wszystko, nawet zbrodnię!
Panna Armanda, wyschła i chuda, blada, ale piękna pięknością owych wiotkich a surowych figur które jedynie niemieccy malarze umieli stworzyć, również miała wilgotne oczy.
— Pociesz się, drogi aniele, rzekła wreszcie księżna, ocalony jest.
— Tak, ale honor, ale jego przyszłość! Chesnel powiedział mi: król wie całą prawdę..
— Postaramy się naprawić złe, odparła księżna.
Panna Armanda zeszła do salonu i zastała Gabinet Starożytności w pełnym komplecie. Wszyscy się stawili zarówno dla uczczenia Jego Wielebności, jak dla dotrzymania towarzystwa margrabiemu. Chesnel, stojąc w przedpokoju, każdemu przybyłemu zalecał głębokie milczenie o całej sprawie, iżby czcigodny margrabia nigdy nie dowiedział się o niczem. Prawy Frank byłby zdolny zabić swego syna albo zabić du Croisiera; w tej okoliczności musiałby znaleźć zbrodniarza albo z jednej albo z drugiej strony.
Szczególnym trafem, margrabia, rad z powrotu syna do Paryża, mówił więcej niż zazwyczaj o Wikturnjanie. Wikturnjan miał niebawem zająć jakieś stanowisko z ramienia króla, król zajmie się wreszcie d‘Esgrignonami. Każdy, ze śmiercią w duszy, wysławiał statek Witkurnjana. Panna Armanda przygotowywała nagłe zjawienie się chłopca, mówiąc bratu że