Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gły pana zdziwić, ale są one poważne. Dom d‘Esgrignon liczy na pana, że potrafisz dobrze pokierować śledztwem w sprawie z której musi wyjść bez plamy.
— Panie, odparł sędzia, nie chcę podnosić w jakim stopniu słowa pańskie zwrócone do mnie jako do przedstawiciela sprawiedliwości są niewłaściwe i zuchwałe. Stosunek pański do domu d‘Esgrignonów tłómaczy pana do pewnego stopnia; ale...
— Panie sędzio, daruje pan, że mu przerwę, rzekł Chesnel. Przychodzę panu powiedzieć rzeczy, które pańscy zwierzchnicy myślą nie śmiejąc ich wyrazić, ale które ludzie z głową zgadują, a pan jesteś człowiekiem z głową. Przypuścimy że młodzieniec postąpił sobie nieopatrznie, czy pan sądzi że król, że dwór, rząd będą rade, iż nazwisko takie jak d‘Esgrignon znajdzie się na ławie oskarżonych? Czy to jest w interesie monarchji, kraju, aby historyczne domy padały? Równość, to wielkie słowo dzisiejszej opozycji, czyż nie znajduje rękojmi w istnieniu arystokracji uświęconej przez wieki? Otóż, nietylko nie było tu najmniejszej nieopatrzności, ale jesteśmy tu niewinną ofiarą schwytaną w pułapkę.
— Ciekaw byłbym wiedzieć jak, rzekł sędzia.
— Panie sędzio, ciągnął Chesnel, przez dwa lata, pan du Croisier pozwalał brać na swój rachunek ogromne sumy hrabiemu d‘Esgrignon. Przedstawimy weksle na więcej niż sto tysięcy talarów, stale wykupywane przez niego, weksle których pokrycie wpłacałem ja... uważ to pan dobrze!... albo przed albo po terminie płatności. Hrabia d‘Esgrignon może przedstawić