Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Czy ładna ta pani Camusot? spytała księżna z minką pewną siebie.
— Ba! jest potrosze królową w swoim domu, odparł rejent.
— Z pewnością tedy macza paluszki w sprawach trybunału, odparła księżna. Jedynie we Francji, drogi panie Chesnel, istnieją żony tak ściśle zespolone z mężami, że dzielą z nimi ich zawód, przemysł lub prace. We Włoszech, w Anglji, w Hiszpanji, kobiety mają sobie za punkt honoru zostawić mężom borykanie się z interesami; ignorują je z tą samą wytrwałością, z jaką nasze mieszczki francuskie silą się znać wszystko co tyczy spraw wspólnoty. Czyż nie tak nazywa się to u was po prawniczemu? Bezgranicznie zazdrosne, w zakresie polityki małżeńskiej Francuski chcą wiedzieć wszystko. Toteż, we Francji, w najdrobniejszych sprawach życia, czuje się rękę kobiety, która wspiera, prowadzi, oświeca swego męża. Większość mężczyzn, doprawdy, nie wychodzi na tem źle. W Anglji, człowiek żonaty mógłby się dostać na dwadzieścia cztery godzin do więzienia za długi, a za powrotem żona zrobiłaby mu scenę zazdrości.
— Przybyliśmy na miejsce nie spotkawszy nikogo, rzekł Chesnel. Powinna księżna tutaj mieć tem więcej wpływu, iż ojciec pani Camusot jest woźnym gabinetu królewskiego, nazwiskiem Thirion.
— I król nie pomyślał o tem! on o niczem nie myśli! wykrzyknęła. Toż Thirion nas wprowadził, księcia de Cadignan, pana de Vandenesse i mnie! Jesteśmy