Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/167

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dziwe talenty czyniły go tak nieodzownym panu du Ronceret, że, i bez matrymonjalnych pobudek, prezydent sprzeciwiałby się potajemnie wszystkiemi sposobami rezygnacji starego sędziego na rzecz syna; gdyby bowiem uczony starzec opuścił trybunał, prezydent nie byłby w stanie zredagować ani jednego wyroku. Poczciwina Blondet nie wiedział, że syn jego Emil mógł w kilka godzin spełnić jego pragnienie!
Życie sędziego oddychało prostotą godną bohaterów Plutarcha. Wieczorem badał sprawy, rano hodował kwiaty, a w dzień sądził. Ładna służąca, dziś dojrzała i pomarszczona jak jabłko na Wielkanoc, zajmowała się domem, prowadzonym wedle wszelkich zasad drobiazgowej oszczędności. Panna Cadot miała zawsze przy sobie klucze od szaf i spiżarni; była niestrudzona; — sama chodziła na targ, sprzątała, gotowała, przyczem nigdy nie opuściła mszy porannej. Aby dać pojęcie o wewnętrznem życiu tego domu, wystarczy powiedzieć, że obaj Blondetowie jadali tylko popsute owoce, wskutek nawyku panny Cadot, aby podawać na wety zawsze najdojrzalsze; że nie znano tam rozkoszy świeżego chleba i przestrzegano postów nakazanych przez Kościół. Ogrodnik miał wydzielone racje jak żołnierz i wciąż był pod nadzorem tej starej sułtanki, traktowanej z takim szacunkiem, że siadała do stołu wraz z panami. Toteż w czasie obiadu dreptała ustawicznie między kuchnią a jadalnią.
Małżeństwo Józefa Blondet z panną Blandureau uzależnili rodzice tej herytjery od nominacji biednego adwokaciny na młodszego sędziego. Pragnąc uczynić sy-