Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cowską, kochał Józefa tak, jak żona kochała Emila. Przez dwanaście lat pan Blondet okazywał doskonałą rezygnację, zamykał oczy na miłostkę żony zachowywując w tem szlachetną godność, na sposób wielkich panów XVIII wieku; ale, jak wszyscy tacy zrezygnowani, żywił głęboką nienawiść do młodszego syna. W r. 1818 po śmierci żony, wygnał intruza, wysyłając go na studja prawne do Paryża, dając mu nędznych tysiąc dwieście franków pensji, do której żaden krzyk rozpaczy nie zdołał przyczynić ani szeląga. Bez protekcji swego prawdziwego ojca, Blondet byłby przepadł.
Dom sędziego jest jednym z najdawniejszych w mieście. Położony prawie nawprost prefektury, posiada od ulicy schludny dziedzińczyk, oddzielony od szosy starą żelazną kratą między dwoma murowanemi filarami. Między każdym z filarów a sąsiednim domem znajduje się również krata, osadzona na podmurowaniu. Dziedziniec ten, szeroki na dziesięć a długi na dwadzieścia sążni, podzielony jest na dwa klomby kwiatów zapomocą chodnika wyłożonego cegłą, wiodącego od furty do drzwi wchodowych. Te dwa klomby, starannie odnawiane, budzą powszechny zachwyt swemi wspaniałemi bukietami o każdej porze roku. Od stóp tych dwu zwałów kwietnych rzuca się na mury obu sąsiednich domów wpaniały płaszcz pnących roślin. Na spowitych w przewierścienie filarach wznoszą się dwa gliniane wazony, z których aklimatyzowane kaktusy ukazują zdumionym oczom nieuków swoje potworne