Przejdź do zawartości

Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

djabłu, byle podtrzymać w tym aniele smak do uciech ziemskich.
Pierwszej zimy, młody hrabia wziął u rejenta Cardot, któremu ani w głowie było prawić mu morałów, bagatelę, trzydzieści tysięcy franków ponad sumę Chesnela. Bardzo grzeczna odmowa rejenta przy nowem żądaniu przypomniała Wikturnjanowi tę pozycję. Dotknęło go to tem więcej, iż przegrał sześć tysięcy franków w klubie i potrzebował ich koniecznie aby móc się tam pokazać. Zgorszony odmową pana Cardot, który zaufał mu na trzydzieści tysięcy franków, pisząc równocześnie do Chesnela, ale który podkreślał znacząco to swoje rzekome zaufanie, faworyt księżnej de Maufrigneuse zmuszony był go zapytać, co ma począć w tej sytuacji, gdyż chodzi o dług honorowy.
— Najlepiej wystawić weksle na bankiera swego ojca, zanieść je do jego korespondenta, który je z pewnością zeskontuje, a potem napisać do rodziny aby wpłaciła bankierowi gotówkę.
W tem krytycznem położeniu, jakiś wewnętrzny głos podszepnął młodemu hrabiemu nazwisko du Croisiera. Istotne uczucia tego człowieka, który giął się w pas przed arystokracją były mu zupełnie nieznane. Napisał tedy do tego bankiera dość bezceremonjalnie, donosząc mu, że wystawia na niego weksel na dziesięć tysięcy franków, gotowiznę zaś zwróci mu, za okazaniem tego listu, Chesnel, lub panna Armanda d‘Esgrignon. Poczem napisał dwa czułe listy do Chesnela i do ciotki.
Kiedy chodzi o to aby się rzucić w przepaść, młodzi