Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwrócił się do Eufrazji, która odpowiedziała nań miłosnem słówkiem: starzec podał jej wyschłe ramię, obszedł parę razy foyer, zgarnął z rozkoszą namiętne spojrzenia i komplementy rzucane garściami jego kochance, nie widząc wzgardliwych śmiechów, nie słysząc gryzących szyderstw których był przedmiotem.
— Na jakim cmentarzu ten młody gul wygrzebał tego trupa? wykrzyknął najwykwintniejszy z naszych romantyków.
Eufrazja uśmiechnęła się. Kpiarz był to młody blondyn o błękitnych oczach, smukły, z wąsikami, w kusym modnym fraczku, w kapeluszu na bakier, cięty w języku, słowem w pełnym rynsztunku.
— Iluż starców, pomyślał Rafael, kończy szaleństwem życie całe uczciwości, pracy, cnoty! Ten ma już zimne nogi, a goni za miłością...
— I cóż, panie, wykrzyknął Valentin zatrzymując kupca i rzucając wymowne spojrzenie Eufrazji, nie przypomina pan już sobie surowych zasad swojej filozofji?
— Ba! odparł kupiec bezdźwięcznym już głosem, jestem obecnie szczęśliwy jak młodzieniec. Wziąłem istnienie na opak. Całe życie mieści się w godzinie miłości.
W tej chwili rozległ się dzwonek i publiczność pobiegła zająć miejsca. Starzec i Rafael rozstali się. Wchodząc do loży, margrabia ujrzał Fedorę, siedzącą po przeciwnej stronie sali, nawprost niego. Hrabina przybyła zapewne niedawno; odrzucała szal, odsłaniała szyję, wykonywała mnóstwo nieznacznych gestów,