Strona:PL Balzac-Jaszczur.djvu/085

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ostateczny kres cywilizacji, rozdzieliło władze wedle ilości kombinacji: doszliśmy do sił zwanych przemysł, myśl, pieniądz, słowo. Postradawszy w ten sposób jedność, władza dąży bezustanku ku rozkładowi społecznemu, nie mającemu już innej zapory prócz interesu. Toteż, nie opierajmy się już ani na religii, ani na sile materjalnej, ale na inteligencji. Czy książka zastąpi miecz? czy dyskusja zastąpi czyn? Oto zagadnienie.
— Inteligencja zabiła wszystko! wykrzyknął karlista. Daj pan pokój! absolutna wolność wiedzie narody do samobójstwa, nudzą się w tryumfie jak Anglik-miljoner.
— Cóż wy nam powiecie nowego? Dziś ośmieszyliście wszelką władzę, a nawet stało się rzeczą pospolitą przeczyć istnieniu Boga! Niema już wiary! Toteż nasz wiek jest niby stary sułtan strawiony rozpustą! W końcu, wasz lord Byron, jako ostatni etap poetyckiej rozpaczy, opiewał zbrodnicze namiętności!
— Czy wiesz, odparł Bianchon, zupełnie pijany, że odrobina fosforu więcej albo mniej czyni geniusza lub zbrodniarza, inteligentnego człowieka lub idjotę, cnotliwego lub łajdaka?
— Jak można w ten sposób traktować cnotę wykrzyknął Cursy; cnotę, temat wszystkich sztuk teatralnych, rozwiązanie wszystkich dramatów, podstawę wszystkich trybunałów...
— Ech, zamilcz, bydlę. Twoja cnota, to Achilles bez pięty, rzekł Bixiou.