Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/054

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z całą swą przeszłością i to do tego stopnia, że zmieniam nawet nazwisko. Ty, matko rozumiesz to dobrze, że syn twój nie może nosić imienia człowieka, na wspomnienie którego twarz rumieńcem się pokrywa.
— Więc pójdźmy w świat oboje — powiedziała Mercedes — i ja może jakoś potrafię zapracować na swe życie: razem więc borykać się będziemy z losem. Czystemu sercu czystego trzeba imienia, weź więc nazwisko ojca mego: Herrera. Znam cię, Albercie, więc wiem, że jakikolwiek zawód sobie obierzesz, pracować będziesz wszędzie z pożytkiem dla ludzkości, a imię twoje głośnem się niezadługo stanie i powrócisz do świata, który teraz opuszczasz.
Zostaw mi tę nadzieję, że tak będzie, bo ja żadnej innej już nie posiadam; życie moje jest już poza mną, zaś przede mną: noc i pustka; grób mój zaczyna się dla mnie napewno.
— Postaram się ziścić tę nadzieję, matko!... To jedno jest pewne, iż gniew Boży ścigać nas nie będzie, boś ty czysta a i ja jestem bez winy. Otóż gdyśmy razem postanowili działać, to już działajmy wytrwale i szybko. Pan de Morcef przed półgodziną wyjechał z pałacu, postarajmy się więc opuścić dom ten przed jego powrotem.
I Albert wybiegł z domu, by sprowadzić fiakra, a gdy to uczynił i wysiadł z niego właśnie przed pałacem, zbliżył się do niego jakiś człowiek, w którym młodzieniec poznał natychmiast Bertuccia, i oddał mu list ze słowami: „od pana hrabiego“.
Albert list przyjął, rzecz prosta, a następnie szybko przebiegł go oczyma; gdy skończył, poszukał wzrokiem intendenta, lecz go już nie było.
Ze łzami w oczach Albert wrócił do matki i podał jej list, nie rzekłszy słowa. Mercedes wtedy przeczytała:
„Albercie! Przewiduję krok, jaki za chwilę uczynić masz zamiar i umiem to ocenić. Opuszczasz dom, w którym żyłeś od dziecka, zabierając ze sobą swą matkę. Zmierz, jednak, oblicz swe siły, czy możesz w obecnem swem położeniu, dać jej wszystko, co się jej należy?
Rozpocznij walkę z całym światem, z losem, lecz matce swej