Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/024

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w Paryżu, a więc tem samem nie może się z zarzutów usprawiedliwić.
— Drogi panie, ja nie oskarżam nikogo, zaś to, co powiedziałem, gotów jestem powtórzyć w obecności hrabiego Monte Christo.
Wobec tych słów, sprawa przedstawiała się jasno. Danglars bronił się podle, ale bardzo kategorycznie. Widocznem było, iż był bez winy w tym wypadku.
A zresztą. o cóż chodziło Morcefowi? O to, by mu ktoś dał zadośćuczynienie. Kto? — mniejsza! Że zaś Danglars nie stanie do walki — było rzeczą aż nadto widoczną.
Cała sprawa w dodatku stawała w oczach Morcefa w świetle coraz wyraźniejszem. Przedewszystkiem hrabiemu Monte Christo bez najmniejszej wątpliwości wiadome było wszystko od bardzo dawna, boć przecie on to kupił z niewoli córkę Alego Telebena. Następnie podstępnie doradził Danglarsowi, ażeby napisał do Janiny, a gdy to nie dało pożądanych wyników, posłał tam swego zaufanego z dowodami zdrady. do ministerjalnego dziennika. Wywiózł go nakoniec z rozmysłem z Paryża wtedy właśnie, gdy wiedział, że w senacie burza wybuchnie, a może się i spodziewał wystąpienia Hayde. W tem wszystkiem był widoczny plan, konsekwentnie przeprowadzony. Nie było wątpliwości. Monte Christo był owym wrogiem utajonym jego ojca!
Wziął więc na stronę Beauchampa i wypowiedział mu szczegółowo wszystkie swe myśli.
Dziennikarz podzielił zapatrywania te w zupełności.
— Słusznie mówisz — rzekł — wina pana Danglarsa w tem wszystkiem jest albo żadna, albo bardzo mała. Duszą całej intrygi jest niewątpliwie hrabia Monte Christo.
Albert zwrócił się w stronę Danglarsa.
— Szanowny panie — rzekł do niego — przyjmuję tłumaczenie się pańskie do wiadomości, pozwolisz jednak, iż zapytam się pana hrabiego Monte Christo o ile jest ono zgodne z prawdą.