Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 04.djvu/023

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swego przyszłego teścia?... Bardzo proszę. Masz do tego prawo, należysz przecież już do rodziny nieomal.
— Jeśli pan szukasz zaczepki ze mną, tylko dla tego, że pan baron przeniósł mnie nad pana, to go uprzedzam że wniosę skargę o napaść.
— Nie o małżeństwo twe mój książę, chodzi mi bynajmniej — odpowiedział Albert szyderczo.
— A więc dobrze się domyślałem — zawołał Danglars — że pan, urządziwszy napaść na mój dom, miałeś co innego na myśli. Zastanów się pan jednak, że w tem mojej chyba niema winy, iż ojciec pański został zniesławiony?
— Tak nędzniku — krzyknął w odpowiedzi Albert — tyś winien temu, nikt inny.
— Ja? — odpowiedział Danglars zdziwiony — ależ pan jest chyba szalony! Alboż to mnie była wiadoma ta cała historja poddania Janiny? Czy to ja włóczyłem się kiedy po tych krajach?
— Milcz — zawył Morcef nieludzkim głosem — kto pisał do Janiny?... kto domagał się wiadomości, dotyczących mego ojca?... Może ośmielisz się temu zaprzeczyć i stwierdzić, że to nie ty bynajmniej pisałeś?
— Pisać wolno chyba wszystkim? Zwłaszcza wolno, myślę, zasięgać wiadomości o rodzinie młodego człowieka, któremu ma się zamiar oddać córkę za żonę?
Otóż pewnego razu użalałem się przed kimś, że źródło majątku ojca pańskiego nie jest dość jasne, że jest wiadome to jedynie, że początek swój wziął w Grecji. Wtedy osoba z którą rozmowę tę toczyłem powiedziała mi: „to napisz pan do Grecji, a raczej do Janiny“.
— I któż to dał panu tę radę?
— A któż u djabła, jak nie przyjaciel pański, hrabia Monte Christo?
Beauchamp i Albert spojrzeli na siebie znacząco.
— Mój panie, — odezwał się Beauchamp, milczący do tej chwili — oskarżasz hrabiego, jakby wiedząc, że go niema