Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzie wyraźnie, że tak jest, ale wszystko na to wskazuje. Takiemu Cavalcantiemu zapłacił przecież 50.000 franków.
— Pięćdziesiąt tysięcy franków za ojcostwo dla ciebie! Ja za pół tej ceny podjąłbym się tego, za 20,000 franków, nawet za 15,000! Wiesz, nie myślałem, żeś taki niewdzięczny, dlaczegożeś mnie nie nastręczył tego interesu?
— Alboż ja o tem wiedziałem? Wszystko to się robiło, gdyśmy jeszcze tam byli.
— Szkoda. Więc powiadasz, że ten twój ojciec jest taki bogaty? — zapytał niedbale Kadrus, bawiąc się kieliszkiem.
— Bywam przecież u niego codzień i widzę. Sam napewno nie wie, ile i gdzie co ma. Raz, przy mnie, oddał mu bankier pół miljona; nie dalej, jak wczoraj, przy mnie również, przyniósł mu chłopiec z banku 100,000 franków w złocie.
Kadrus osłupiał; zdawało mu się, że słowa młodzieńca mają dźwięk metalu i że słyszy kaskadami płynące luidory.
— I ty tam tak ot sobie przebywasz, jak u siebie w domu?
— Ile razy tylko zechcę.
Kadrus umilkł. Widać było, iż przetrawia w umyśle jakąś myśl doniosłą, a potem rzekł półgębkiem:
— Chciałbym i ja choć raz w życiu zobaczyć. Czy ten twój ojciec nie mieszka wypadkiem przy polach Elizejskich?
— Tak jest, pod numerem 30. Prześliczny domek, sam w sobie, pomiędzy ogrodem a dziedzińcem, oddzielonym od ulicy murem nie nazbyt wysokim.
— A cóż mnie to może obchodzić? Bardziej ciekawy jestem tego, jak to tam jest w środku urządzone? Meble pewnie bogate? A jakiż tam jest rozkład?
— Gdybym miał papier i atrament, tobym ci to na papierze pokazał.
Kadrus poskoczył żywo i przyniósł żądane przedmioty.
— Masz, — powiedział — odrysuj mi to, tylko dokładnie.
Andrzej wziął pióro do ręki i zaczął rysować.
— Dom, jak ci to już mówiłem, znajduje się pomiędzy dziedzińcem a ogrodem. Wygląda to tak oto, widzisz? Mur od uli-