Strona:PL Aleksander Dumas - Hrabia Monte Christo 03.djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zaprawdę pani — odpowiedział Monte Christo — nie wiem, czy będzie właściwe powiedzieć pani: dokąd idę?
— Eh! wszystko jedno. Powiedz pan.
— Nie widziałem jeszcze nigdy powietrznego telegrafu, więc postanowiłem sobie raz zobaczyć to cudo.
— Zobaczyć telegraf? — ze szczerem zdziwieniem zawołała pani de Villefort.
— Tak jest, telegraf. Pewnego razu, w czasie jednej z mych podróży, na dalekiem wzgórzu ujrzałem czarne ramiona podnoszące się w górę, to znów łamiące się w kształt jakby jakiegoś potwornego gadu. Następnie ruchom skrzydeł takich przyglądałem się niejednokrotnie i zawsze z uczuciem ni to wzruszenia, ni to lęku. Miałem wrażenie zawsze, patrząc na te niesamowite znaki w przestrzeni się poruszające i jakby z jakąś nienawiścią, a mrożącą przytem dokładnością, powietrze przecinające — że nie są one przenoszeniem myśli człowieczej, lecz wolą jakiejś wszechmocnej istoty, w ten sposób wypowiadającej się. Myślałem zawsze, że to jakieś gnomy, jakieś bogi światła czy ciemności są czynnikami, wprawiającymi w ruch te czarne, na tle niebios skrzydła. Rzeczywistość rozwiała jednak te ułudy; dowiedziałem się mianowicie, że sprężyną każdego telegrafu jest skromny urzędniczyna, który za tysiąc dwieście franków rocznej płacy, przez całe dnie jest zniewalany do bezustannego patrzenia: nie w niebo, lecz w każdym razie w górę, by dojrzeć znaki dawane mu przez korespondenta, o cztery, pięć mil oddalonego. Wówczas rozbudziła się we mnie nieposkromiona niczem chęć poznania całego mechanizmu.
— By rzecz zbadać jak najdokładniej, udasz się pan zapewne do ministerstwa poczt i telegrafów?
— O nie... pani. Chcę zachować wszystkie me złudzenia, chcę zobaczyć telegraf na otwartem polu i zobaczyć się tam z poczciwcem, skamieniałym przy pracy.
— Jesteś pan, hrabio, niezwykłym, naprawdę, magnatem — oryginałem — powiedział z uśmiechem de Villefort.
— Ha! cóż poradzić na to, gdy takim właśnie na świat przyszedłem! Nie wiem tylko, jaką linję mam wybrać?