Strona:PL Żeligowski Edward - Jordan (wyd. 1870).pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zginął. Chłopca nie dostali!
Gdzież się podział? — kto ciekawy,
Niechaj sobie rzeczki spyta,
Może go ryba pożarła?
A gdzież dziewczyna? — umarła!
Bo nie przeżyje kobieta
Skonu kochanka — chyba śród zabawy,
Lub skóro inny kochanek
Przyjmie i odbierze wianek.

MARSZAŁEK ĆWIK (z powagą).

To jest prześlicznie — to jest w duchu czasu,
To najlepsza poezja, jak ja pojmuję,
Kiedy ja czytam ją bez ambarasu,
To jest, czy tajać gdy się nie morduję.
To jest prawdziwa realna poezja.
Ale te wszystkie gorączki mozgowe,
Co egzaltują i serce i głowę,
I umysł krzywią, to czysta herezja!

PROT (z ironją).

O! tak, poezja musi się odmienić,
I wszystkie chwasty z swej grzędy wyplenić,
Musi raz jeden przecie się ocenić,
Musi rozwikłać dziwaczną zawiłość,
Z zdrowym rązsądkiem sprzeczną i z naturą.

Ja nie pojmuję prawdziwie tych ludzi,
Co dobrodusznie wierzą jeszcze w miłość,