Strona:PL Żeligowski Edward - Jordan (wyd. 1870).pdf/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

On leży z męczeństw cierniami na głowie,
Ze snu podźwignąć nie śmie głowy sennej!
Swit ranka jego nie budzi z pościeli.
Choć spi długo, sen jeszcze jawę jemu tai.
Gdy pierś jego rozkwitnie, on jawą wystrzeli,
I byt czuciem i myślą i czynem umai.

JORDAN (przebudzając się.)

Duchu jasności! świętego promienia
Daj myśli mojej, niech rozetlę w łonie;
Użycz mym oczom jasnego spojrzenia,
Niech wzrok mój w szlaki przyszłości utonie;
Niech ma pierś piosnkę odgadnie zbawienia!
Niczegom nie chciał, z dni moich poranku,
Ze wszystkich skarbów na życia dziedzinie,
Tylko piosenki tej chciałem jedynie,
Chciał sięm wyuczyć i piać bez ustanku,
I z pieśnią moją zlać życie me w czynie.

Kiedy pierś moja westchnęła ku Bogu,
I Bóg mej piersi z Bogiem na niebiosach
Złączył się w myśli o ludzkości losach,
O, zbolały okropnie stanąłem na progu
Kolebki mojej i chwili dzisiejszej,
I drugiej w życiu nie miałem piękniejszej!
I poznałem ból piękny na Oliwnej górze!
O, i byłem szczęśliwy w boleści torturze!
I płakałem z roskoszą, ach bo mi się zdało,