Przejdź do zawartości

Strona:PL Żeligowski Edward - Jordan (wyd. 1870).pdf/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
DEKLAMATOR.

Ach, to z szału, to z warjacji
Wyrósł ustęp deklamacji!

Dziwny zbieg rzeczy! uważam panowie,
Na pół ziewając, jednakże raczyli
Słuchać cierpliwie; a choć się znudzili,
Byli zbyt grzeczni — niech da Bóg na zdrowie.
Lecz nasz poeta zwarjował okropnie;
I dziwne nawet rozbiegły się wieści,
Jakby chciał skręcić łeb całej powieści.
Możeby nawet zrobił i roztropnie?
Bo długo mole gryzły mu ją w tece.
Lecz na nieszczęście to się stało latem,
Gdzie, jak wiadomo, nie palą się piece,
A zostać łatwiej niż w zimie warjatem.
I insza jeszcze wieść chodzi po świecie,
Że się rozkochał okropnie w kobiecie,
Która pegazy jego wzięła muzy
W zaprząg swych wdzięków — lecz nie był szczęśliwy,
Bo musiał spożyć niesmaczne harbuzy,
A z nią się Podkomorzyc ożenił poczciwy!