Strona:PL Światełko. Książka dla dzieci (antologia).djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tatuś nie spostrzeże, a my i tak będziemy na czas.
— Kiedy to nie jest uczciwie, a potem — jak się ojciec twój spyta?...
— To się przyznam.
Przez dwa dni uszła sprawka, ale trzeciego odgadł psotę p. Hilary i wszedłszy o godzinę wcześniej do pokoju chłopców, zapytał odrazu:
— Który z was przekręcił zegar?
Jurcio milczał, a Jaś pomimo przyrzeczenia rzekł zuchwale:
— Ja nie wiem, a do zegara i tak-bym nie dostał.
— Jurciu, powiedz prawdę!
— Ja nie przekręciłem — odrzekł patrząc się prosto w oczy pytającemu.
— Więc w takim razie Jaś?
Jurcio milczał.
— Jeden z was kłamie. Jurciu, powiedz prawdę, powinieneś ją powiedzieć.
Nagle Jurciowi stanęły żywo na pamięci słowa umierającego dziadka; spytał więc wahając się jeszcze:
— Czy powinienem powiedzieć?
— Powinieneś.
Jurcio wskazał ręką na Jasia.
Jaś nie odniósł zasłużonej kary, bo go obroniła matka; odtąd jednak przez rok cały tak dokuczał swemu rówieśnikowi, że ten często łzy dławiąc, zebrał się nareszcie na odwagę i otwarcie wyznał p. Hilaremu, że dłużej w tym domu wytrzymać nie może.
P. Hilary, poradziwszy się żony, która, nie lubiąc Jurcia, najchętniej na to przystała, oddał go do pensyonatu, jednego