Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/095

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nię Grandet, to studjum namiętności, absurdalnej, jałowej, niszczącej, namiętności złota, namiętności która tak się odrywa od wszelkich praktycznych celów że nabiera cech niemal platońskiej idei. Są tam karty natchnione wprost stosunkiem do Ewy. Ładna scena naprzykład, gdy Eugenja przynosi kuzynowi swój skarbczyk, jest reminiscencją tysiąca franków, z któremi ofiarowała się pani Ewa w czasie jednej z wielu katastrof Balzaka. I tuż przed przyjazdem do Genewy, gdzie mieli się spotkać po raz drugi, Balzac pisze:
„Jakże ja parskam, jak biedny niecierpliwy koń! Żądza widzenia ciebie rodzi we mnie rzeczy, które zwykle nie przychodzą mi do głowy. Poprawiam szybciej. Dajesz mi siłę nietylko znoszenia trudności życia, dajesz mi i talent, a przynajmniej łatwość. Trzeba kochać, Ewo moja ukochana, aby opisać miłość Eugenji Grandet, miłość czystą, olbrzymią, dumną! Och, droga, dobra, boska moja Ewo, co za ból nie móc ci powiedzieć, co wieczór robiłem, mówiłem i myślałem...“
W ciągu tego pierwszego spotkania, kochankowie wymienili przyrzeczenie małżeństwa, w razie gdyby pani Ewa była kiedyś wolna. Epoka romantyzmu obfitowała w ta-