Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/074

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kieś nowe dziedziny, każda jest rozszerzeniem horyzontów powieści.
Pieniędzy, pieniędzy za wszelką cenę! Ale praca literacka, przy dawnych długach zwłaszcza, nie wystarczyłaby na te wszystkie świetności, mimo że młody autor, poszukiwany, modny, zarabia już bardzo dużo. Toteż Balzac naciąga nitkę swego kredytu do ostatnich granic. Stare długi topi w nowych. Oszałamia się paradoksami, które później tylekroć spotkamy w ustach jego bohaterów. Długi? Alboż Cezar nie miał miljonowych długów gdy doszedł do władzy? A Balzac marzy o władzy; kto wie, może o zamachach stanu, o przywróceniu wygnanej dynastji. Otoczenie pani de Castries utwierdza go w jego dość świeżym legitymizmie. Wówczas to zdobi drzwiczki swego pojazdu herbem Balzaków d’Entragues. Ale rehabilituje go z tej słabostki wspaniała odpowiedź, jaką dał komuś, kto mu udowodnił, że w żadnej mierze nie wywodzi się z tej rodziny. Balzac odpowiedział spokojnie: „Tem gorzej dla niej“.
Na razie, Balzac nie chce myśleć o długach, chce poić się chwilą. Kiedy, w lecie roku 1832, margrabina udaje się do wód w Aix, Balzac powierza swoje interesy matce