Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/014

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystko zmierzało ku temu, aby dać zakładowi charakter klasztornej dyscypliny. Za mego czasu, korektor był jeszcze żywem wspomnieniem, a klasyczna feruła skórzana odgrywała zaszczytnie swą klasyczną rolę. Kary, niegdyś wymyślone przez OO. Jezuitów, groźne zarówno moralnie jak fizycznie, przechowały się w nienaruszonej postaci. Listy do rodziców w pewne dni były obowiązkowe; toż samo spowiedź. Wszystko nosiło piętno klasztornej jednostajności. Przypominam sobie, wśród innych pozostałości dawnego zakładu, inspekcję, której poddawano nas co niedziela. Staliśmy w galowych mundurach, w szeregu jak żołnierze, oczekując dwóch dyrektorów, którzy, w otoczeniu rzemieślników i nauczycieli, badali nas pod trojakim względem: stroju, higjeny i moralności“. (Ludwik Lambert).
W tych posępnych murach z niewielkim ogrodem, jak w więzieniu, w brudnych salach, ponurych refektarzach i sypialniach, z odmrożonemi wiecznie nogami w zimie a rękami posiniaczonemi od feruły prefekta, młody Honorjusz pędził smutne życie, oraz pobierał nauki, od których zresztą uciekał ile mógł, aby bezładnie pochłaniać książki. Pasja czytania wzmogła się w nim jeszcze.