Strona:PL-Tadeusz Żeleński-Balzak.djvu/013

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ryk, który miał rodzinie zgotować same zgryzoty. Coś z tych niesprawiedliwości matczynego serca, coś z tych własnych bólów pisarza odbije się w powieści Kawalerskie gospodarstwo, gdzie Balzac włożył dużo z siebie samego w wielkiego malarza, Józefa Bridau. Wogóle, dla kogoś kto umie je czytać, utwory Balzaka są cennym materjałem do jego biografji duchowej.
Zresztą, dzieciak niewiele czasu był w domu. Do czwartego roku życia — francuskim obyczajem — na mamkach; od piątego roku posłano go do szkółki. Od dziecka trawiła go żądza czytania, rzucał się wprost na książki. Uczniem był lichym: zahukany w szkole, zmrożony w domu, uciekał w marzenie, tworzył sobie urojony świat, w którym był bohaterem.
W dziewiątym roku oddano chłopca do kolegjum w Vendôme, prowadzonego przez Oratorjanów. Wspomnienia tych lat opisuje w Ludwiku Lambert, powieści poniekąd autobiograficznej. Panował tam surowy rygor wojskowy i zakonny zarazem.
„Reguła zabraniała wyjazdu na wakacje. Raz wszedłszy, uczniowie nie opuszczają kolegjum do ukończenia studjów. Z wyjątkiem przechadzek pod dozorem Ojców,