Przejdź do zawartości

Strona:Oscar Wilde - Zbrodnia lorda Artura Savile.pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gersa? Co to był za szalbierz! Nie zorjentowałam się zrazu i nawet pożyczyłam mu później pieniędzy, ale nie mogłam już znieść jego towarzystwa. Obrzydził mi też zupełnie chiromancję. Dziś zajmuję się telepatją, jest to znacznie zabawniejsze.
— Niech pani nie mówi nic przeciwko chiromancji — wtrąciła Sybila. — Jest to jedyna rzecz, z której Artur nie pozwala żartować. Na każdym innym punkcie jest najzupełniej neutralny.
— Nie zechcesz chyba utrzymywać, żeby Artur wierzył w coś podobnego?
— Najlepiej zapytaj go sama. Idzie właśnie.
Lord Artur zbliżał się istotnie z wielkim bukietem żółtych róż w dłoni, otoczony dwojgiem uwijających się przy nim dzieci.
— Lordzie...
— Słucham, lady.
— Doprawdy, czy możesz pan utrzymywać, że wierzysz w chiromancję?
— Owszem — uśmiechnął się młody mężczyzna.