Przejdź do zawartości

Strona:Oscar Wilde - Zbrodnia lorda Artura Savile.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mimo całej nawet szczerości tych cierpień traktował je jako zgoła nieistniejące. Zdumiewało go, jak mógł być tak szalonym, aby opierać się i bredzić wobec nieodpartej konieczności.
Jedyne pytanie, które zdawało się wstrząsać nim — dotyczyło spełnienia samego aktu, gdyż wiedział, że zbrodnia, na podobieństwo religji pogańskich, wymaga ofiary. Nie będąc gienjuszem — nie miał nieprzyjaciół, czuł zresztą, że nie pora tu na załatwianie osobistych porachunków nienawiści lub urazy; nałożona nań misja była wielkiej uroczystości i powagi.
W rezultacie ułożył na kartce listę swych przyjaciół i krewnych, i po starannej rozwadze powziął decyzję na korzyść lady Clementiny Beauchamp, miłej staruszki zamieszkałej przy Curzon Street, swej własnej kuzynki w drugiej linji ze strony matki.
Lord lubił zawsze lady Clem, jak ją zwano powszechnie, a ponieważ był oso-