Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się miała? Dąsa się na mnie zato, że nie zajmuję się nią tak ciągle jak dawniej... Mój Boże! czyż ja mogę przez całe życie niczem innem nie zajmować się jak tylko tem dzieckiem...
— Pani przyzwyczaiła panienkę do swej nadzwyczajnej dobroci — powtórzyła swoje Czernicka.
W samej rzeczy, Hela była smutną, ale zarazem i dąsała się straszliwie. Wypieszczone i oddawna samemi tylko rozkosznemi wrażeniami pojone jej nerwy, rozstrajały się pod wpływem żalu, z którego przyczyny i natury nie zdawała sobie jasnej sprawy, lecz który, co chwila pobudzał ją do płaczu lub złości. Przy czesaniu się i ubieraniu krzyczała teraz w niebogłosy prawie, tupała nóżkami, ściskała piąstki, — ledwie, że nie biła Czernickiej. Kiedy p. Ewelina milczeniem lub półsłówkami odpowiadała na pieszczotliwe jej szczebioty albo i zamykała się przed nią w swej sypialni, siadała w kącie salonu na niskim stołeczku i skurczona, z wydętą twarzą, szepcąc do samej siebie gniewne monologi, zalewała się łzami. Poczem oczy jej nabrzękłe i czerwone skłaniały p. Ewelinę do ostatecznego wyrokowania, że Hela jest złośnicą i widocznie szpetnieje. Czasem przychodziło jej na myśl robić coś na złość swej zobo-