Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piórko chwytała na ręce, aby móc ją silniej, ściślej do piersi swej przycisnąć, ani jakim sposobem czas ubiegał tak szybko, że szare godziny, które spędzały w kątku pokoju, przytulone do siebie, zdawały się graniczyć z chwilami świtania, które często, sinem światłem swem, przyćmiewało żółty blask niezgaszonej jeszcze lampy.
O szarej godzinie, tuląc się wzajem do siebie, nauczycielka i uczenica jednocześnie i z jednostajnie silnem przekonaniem powiedziały sobie, »nie rozłączymy się z sobą nigdy!« W parę miesięcy potem ktoś z poważnych krewnych dziewczynki uczynił matce jej uwagę, że nauczycielka taka, jak panna Antonina, edukacyi panienki majętnej i do błyszczenia w świecie przeznaczonej ukończyć nie jest w stanie, że trzeba jej nauki gruntowniejszej i szerszej, jako też kształcenia talentów. Coprawda krewny ów miał słuszność zupełną; uznała ją też piękna i bawiąca się wdówka, tem łatwiej i chętniej, że oddanie na pensyą córki dorastać zaczynającej, o lat kilka przedłużało matki młodość.
Dziewczynka więc oddaną być miała na pensyą. Nauczycielka o parę tygodni wcześniej dom opuszczała.
W piękny, letni poranek, w podróżnem ubra-