Strona:Obrazki z życia wiejskiego.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  34   —

Najświętszéj była taka piękna, taka piękna, jakiéj nigdy w życiu nie widziałam. A Panna Najświętsza trzymała na ręku cudowne Dzieciątko Jezus. — I Dzieciątko Jezus spojrzało na mnie niebieskiemi jak przylaszczki oczami, i podniosło rączkę nad moją głową. „Nie płacz Marysiu, nie płacz, mówiła Matka Boża, Bóg się zlituje nad wami, tylko pracujcie szczérze, módlcie się do niego i nie narzekajcie na jego wyroki.“
I kiedy to Matka Bozka mówiła, Dzieciątko Jezus sypało mi rączką do fartucha i w koszyczek jagódki czerwone, grzyby i orzechy, a w tém się obudziłam. Otóż Mamulu moja, Tatulu kochany, ten sen znaczy, że nam Matka Boża uprosi szczęście u Boga, że nas pocieszy niedługo.
Matka i Ojciec w milczeniu uściskali kochaną swoję Marysię. A w tém dzwonek począł wzywać na Mszą Świętą poranną.
— Chodźma poprosić Matki Bozkiéj, by nas wysłuchała, rzekła Marysia. I niezadługo wszystko troje stanęli w kościółku. Dziewczyna nie mogła oderwać oczu od Matki Bozkiéj, a złożywszy ręce, modliła się gorąco. Michał i Michałowa, klęcząc za córką, dziękowali Bogu, że im dał tak pobożne święte dziécię, i po raz piérwszy zrozumieli, że nie są tak biédni, gdy mają dziécię bogate w cnoty. Po wysłuchaiu Mszy świętéj Michał poszedł na zarobek do miasta, Marysia po kwiatki do lasu, a Michałowa została w chacie.
Dobrze jeszcze przed zachodem słońca, ojciec