Strona:Obrazki z życia wiejskiego.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  15   —

— A możeć i powtórzę, odrzekł chłopak z fantazyą, kiedy każecie, i mówiąc te słowa, spojrzał w górę, jakby sobie co przypomniał. Otóż najprzód Ksiądz Dobrodziéj przeczytał z Ewangielii ś. Łukasza, że Chrystus wsiadł do łódki i kazał Szymonowi Piotrowi zarzucać siéci w jeziorze, a Szymon odpowiedział: że całą noc łowili ryby i nic nie ułowili, ale jednak posłuchał Jezusa, zarzucił siéci i mnóztwo niedługo ryb wyciągnęli. Wtedy Piotr upadł do nóg Jezusa i zawołał: jestem człowiek grzészny. A Pan rzekł: Odtąd nie ryby, ale ludzi łowić będziesz.
Chłopak zatrzymał się i spojrzał na obecnych, którzy z wielkiém zdumieniem patrzyli na ubogiego parobczaka, dziwiąc się jego mądrości.
— No, mówże daléj, mów Mateuszku, rzekł starzec ze łzami, patrząc na chłopca, widzę, że nad tobą jest łaska Bozka, że nie napróżno chodzisz do kościoła.
— Daléj, mówił Mateuszek, ksiądz Dobrodziéj powiedział, że kazanie będzie w dwóch częściach, i prosił, by się wszyscy pomodlili za Dobrodzieja, aby mu Pan Bóg słowa swoje włożył w usta i aby wszyscy pożytek ztąd odnieśli. Otóż ja upadłem na kolana i odmówiłem, jak Dobrodziéj kazał, na tę intencyą Zdrowaś Maryja. A potém ksiądz Dobrodziéj w piérwszéj części przypominał, jako to Pan Jezus kazał zarzucić Piotrowi siéci — i długo, długo mówił o pracy. Jak to Pan Bóg dał przykład ludziom, aby pracowali, bo