Strona:O krasnoludkach i żelaznych górach (1939).djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miejsca, które by dało się skruszyć. Tak zawędrował pewnego dnia nad strumyk. Płynął on wśród skał i kamieni, brzegi miał urwiste i niedostępne. Na jednym z kamieni siedziała duża, zielona żabka, zaplątana w cienkie, lecz mocne nici.
Zobaczywszy Janka odezwała się ludzkim głosem:
— Pomóż mi, chłopcze, a na pewno potrafię ci się odwdzięczyć.
Chłopiec przeskakując z kamienia na kamień zbliżył się do niej.
— Jakże możesz mi pomóc, mała żabko — powiedział odplątując nici — jesteś mała i słaba, nie rozkruszysz twardych skał, które ten kraj zaległy.

— Sama nie rozkruszę, ale dam ci radę — odparła żabka. — Weź twardy, mocny kilof i zacznij kuć nim skałę w miejscu, skąd wypływa ten strumień. Kuć musisz bez przerwy od świtu do zachodu słońca. Nie wolno ci z nikim w czasie pracy rozmawiać, a jeśli zlęk-

14