Strona:Mowy ze Zjazdów Bazylejskich.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mocą na drogi nieutorowane! Nie potrzeba nam na to wyższego, bajecznego stanu kultury nad ten, jakim dziś rozporządzamy. Należy tylko użyć środków cywilizacyjnych, a to w interesie ludzkości. Wierzymy, że nasz naród to zrozumie, albowiem przez tyle szkół przeszedł, między tyloma ludami żył i między tyloma cierpiał, ale też cierpienia wszystkich poznał. Jako wizerunek lepszych dni wyobrażamy sobie zgromadzenie ludzi wszelkich cywilizacyi, tak jak widzimy dziś w tej sali: obywatelstwo powszechne, nieograniczone jednym jakimś językiem, bezustanne usiłowanie przyjścia z pomocą niedoli zjednoczonemi siłami — i jako skutek tego wszystkiego, wyższy szczyt uobyczajenia. Nawet owe nasze próby przystosowania się, których niepowodzenie ponownie nas zjednoczyło, również błogie wówczas wydadzą owoce. Sprężystość Giermanów, ruchliwość Romanów, wielka cierpliwość Słowian, może też jakie ślady u nas pozostawiły... Czyż wreszcie pojmą, czego pragniemy? Pragniemy, by żydowscy artyści, filozofowie i uczeni wszystkich krajów połączyli się na gruncie pracy w jedno tolerancyjne społeczeństwo! Tak jest! Dążymy do starej naszej krainy, ale pragniemy aby w starym kraju nowy nastąpił rozkiwt ducha żydowskiego.