Strona:Mieczysław Romanowski - Dziewczę z Sącza.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zagrzmiały trąby; Tomasz skroń ukorzył,
Mnich mu na czole znamię krzyża złożył;
«Powstań!» Wstał Tomasz, wziął miecz i przyłbicę
Poszli.
Już cisza zaległa świetlicę,
Tylko jęk głuchy odbił się o zbroję,
Gdy zapadały okute podwoje,
Brzęknęły tarcze, włócznie i puklerze,
Hełmowe kity szemrały pacierze,
Lampa zagasła, przez okno się toczy
Blask po gałązce księżyca uroczy.
I cicho; już nic nie przerywa ciszę,
Tylko się jeszcze gałązka kołysze,
Zaglądnie w kratę, i cień jej urośnie,
Cofa się, znika i szemra żałośnie.