Strona:Maurycy Maeterlinck - Monna Vanna.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
prinzivalle.

Ach, moja Giovanna! droższy mi od najczulszych, o jakich miłość marzyła... — Ale co tobie? Chwiejesz się, kolana gną się pod tobą... Chodź, wesprzej się na mnie.. Opasz szyję moją ramieniem...

vanna.

To nic... Już idę z tobą... To olśnienie... Za wiele żądałam od sił kobiecych... Podtrzymuj mnie, nieś, żeby nic nie opóźniło pierwszych kroków szczęścia... Ach! jakże noc jest piękna o wschodzie jutrzenki!... Śpieszmy... Już czas... Musimy tam przyjść, zanim radość zgaśnie...

Wychodzą, obejmując się wzajem.
zasłona spada