Przejdź do zawartości

Strona:Maurycy Maeterlinck - Życie pszczół.djvu/304

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obywatele żyją w warunkach szczęśliwych, jak wówczas kiedy ratuje się sam, państwo stacza się ku upadkowi. Natura popiera rozwój niewolnictwa pracy w społeczeństwie potężnem a rzuca na żer wrogów, nie posiadających postaci ni imienia, zaludniających każdą minutę czasu, tkwiących w każdym ruchu wszechświata, w każdym ułamku przestrzeni, bezczynnych widzów w zespole, który przechodzi okres trudny i niebezpieczny.
Nie tutaj miejsce spierać się czy taką jest, czy inną idea natury, ni też dociekać, czy przystoi człowiekowi być jej powolnym, natomiast można przyjąć za pewnik, że wszędzie, gdzie poprzez zjawiska dostrzec możemy choćby pozór jakiejś idei, pozór ten obiera tę właśnie drogę, której celu nie znamy. O ile to dotyczy nas samych, wystarczy stwierdzić z jakiem staraniem natura dąży do zachowania i utrwalenia w rasie, która się rozwija, wszystkich zdobyczy, jakich dokonaliśmy na wrogim nam bezwładzie materji. Po każdym, szczęśliwym wysiłku znaczy etap pochodu wzwyż, a kładzie dobrotliwie przeróżne zapory z praw specjalnych poza nami w tym celu, byśmy się nie cofnęli, co jest zwykłą reakcją, następującą po napięciu energji. Trudno zaprzeczyć, że postęp ten i rozwój istnieje, ale może być, że w rasach obdarzonych największą już miarką