Strona:Marya Weryho-Nacia na pensyi.pdf/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wkrótce dzwonek oznajmił koniec lekcyi.
Nauczycielka, nic nie mówiąc, wyszła. A my zostałyśmy w największym strachu: co to będzie? co to będzie?





6 Października.

O, straszny dla nas był dzień dzisiejszy! Przychodzimy do klasy i każda z nas pyta sąsiadki:
— Boisz się?
— Boję się — odpowiada zagadnięta.
— A jak myślisz — pyta po chwili Zosia — co nam za to mogą zrobić?
Wnet rozgadały się dziewczynki.
Jedna powiada, że dadzą zły stopień ze sprawowania, inna powiada, że może wszystkie nas do kozy wsadzą, to znowu, że przed rodzicami się poskarżą.
— Dobrze wam tak, dobrze — rzekła Wanda mądralina — nie trzeba było wczoraj dokazywać!...
Ale żadna z nas nic jej nie odpowiedziała, tylkośmy się odwróciły po cichu, mówiąc na nią: