Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

znał tego człowieka tak jak ja go znam!” To był ten sam uśmiech, który miała dziękując Swannowi za jakiś dowód jego delikatności, którą tak bardzo ceniła; za jakąś radę, której szukała w jednej z owych poważnych okoliczności, kiedy miała zaufanie tylko do niego.
Wówczas Swann zapytywał sam siebie, w jaki sposób mógł do tej Odety napisać obelżywy list, do którego spewnością nie sądziła go zdolnym i który musiał go ściągnąć z wysokiego, jedynego szczebla, jaki dobroć jego, lojalność, zdobyły mu w jej opinji. Miłość jej ucierpi od tego, bo, jeśli go kochała, to dla tych zalet, których nie znajdowała ani w panu de Forcheville ani w nikim innym. Dla tych zalet Odeta okazywała mu tak często czułość, którą Swann liczył za nic w chwili gdy był zazdrosny, ponieważ czułość ta nie była wyrazem pragnienia, dowodziła raczej przywiązania niż miłości. Ale zaczynał czuć na nowo jej wartość, w miarę jak samorzutne odprężenie jego podejrzeń, często sprowadzane jakąś lekturą lub gawędą z przyjacielem, czyniło jego namiętność mniej chciwą wzajemności.
Teraz, kiedy po tych wahaniach Odeta wróciła w naturalny sposób w miejsce z którego zazdrość Swanna usunęła ją na chwilę, w perspektywę w której wydawała mu się uroczą, wyobrażał ją sobie

46