Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 03.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

des Laumes, którą pani de Saint-Euverte opuściła na chwilę. To ciekawe. Czy to artystka?
— Nie, to młoda de Cambremer, odparła niebacznie księżna, i dodała żywo: — Powtarzam co słyszałam, nie mam najmniejszego pojęcia kto to taki; mówiono za mną, że oni sąsiadują z panią de Saint-Euverte, ale nie sądzę, aby ktokolwiek ich znał. To muszą być „ludzie ze wsi”! Zresztą nie wiem czy pan jest bardzo biegły w świetnem towarzystwie które znajduje się tutaj, ale ja nie mam bladego pojęcia o nazwiskach wszystkich tych zdumiewających osób. Jak pan myśli, na czem oni trawią życie, poza koncertem u pani de Saint-Euverte? Musiała ich sprowadzić razem z grajkami, z krzesłami i z chłodnikami. Niech pan przyzna, generale, że ci wypożyczeni goście są cudowni. Czy ona doprawdy ma odwagę wynajmować tych statystów co tydzień? To niemożliwe!
— A! Ale Cambremer, to nazwisko autentyczne i stare, rzekł generał.
— Nie mam nic przeciwko temu aby było stare odparła sucho księżna, ale w każdym razie nie jest eufoniczne, dodała podkreślając słowo „eufoniczne” tak jakby było w cudzysłowie, dykcją właściwą kategorji Guermantes.
— Tak księżna uważa? Śliczna jest, miałoby się

103