Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 02.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zamknąć okiennice i że nie może sobie z tem dać rady.
— Zostaw otwarte, gorąco jest, — rzekła przyjaciółka.
— To nieznośne, zobaczą nas, — odparła panna Vinteuil.
Ale odgadła z pewnością, iż przyjaciółka pomyśli że mówi jedynie poto, aby wywołać wzamian inne słowa, które w istocie miała ochotę usłyszeć, ale których inicjatywę chciała, przez dyskrecję, zostawić tamtej. Toteż spojrzenie jej, mimo iż nie mogłem go dostrzec, musiało przybrać wyraz, który tak lubiła moja babka. Dodała żywo:
— Kiedy mówię, że nas zobaczą, myślę że zobaczą jak czytamy. Choćby się robiło najobojętniejsze rzeczy, nieznośne jest uczucie, że ktoś obcy może widzieć.
Przez odruchową delikatność i mimowolną uprzejmość zmilczała przygotowane słowa, nieodzowne dla pełnego ziszczenia jej pragnień. I co chwila, w głębi niej samej nieśmiała i błagalna dziewica zaklinała i odsuwała szorstkiego i zwycięskiego żołdaka.
— Tak, to bardzo prawdopodobne, że na nas patrzą o tej godzinie, w tej tak uczęszczanej okolicy, rzekła ironicznie przyjaciółka. A wreszcie co? dodała, uważając za swój obowiązek szelmoskiem i

49