Strona:Marcel Proust - Wpsc01 - W stronę Swanna 01.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zakłócenia jego ceremonji. Ale, aby zyskać jedną szansę więcej, nie zawahałem się skłamać i powiedzieć Franciszce, że to wcale nie ja chciałem pisać do mamy, ale że mama, rozstając się ze mną, poleciła mi, abym nie zapomniał przesłać jej odpowiedzi co do jakiegoś przedmiotu którego miałem poszukać; i bardzoby się gniewała gdyby jej nie oddać tego listu. Sądzę, że Franciszka nie uwierzyła mi, bo, jak ludzie pierwotni których zmysły są sprawniejsze od naszych, rozróżniała bezpośrednio, po znakach dla nas niepochwytnych, wszelką prawdę którą chcielibyśmy przed nią ukryć; patrzała parę chwil na kopertę, jakgdyby wygląd papieru i pisma mogły ją objaśnić co do zawartości, lub wskazać jej, do jakiego artykułu swego kodeksu powinna się odnieść. Poczem wyszła z miną zrezygnowaną, która zdawała się mówić:
— Co to za nieszczęście dla rodziców mieć takie dziecko!
Wróciła po chwili aby mi powiedzieć, że dopiero podano lody, że niepodobna lokajowi oddać w tej chwili listu przy wszystkich; ale że, skoro dadzą płukanki, znajdzie się sposób doręczenia go mamie. Natychmiast moja męczarnia uśmierzyła się: zatem już nie do jutra — jak myślałem przed chwilą — rozstałem się z mamą! Bilecik mój — mimo iż po-

72