Strona:Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

chmurnego nieba. Dziś jesteśmy na wozie, jutro będziemy pod wozem“. „Widzisz, Zofjo Crawford“, powiedziałam, bo nie mogę już znieść jej ustawicznego stękania, pani doktorowo, „sam Bóg nie mógł stworzyć dwóch gór, aby ich nie oddzielić przepaścią. Z chwilą, gdyśmy się znaleźli na szczycie góry, to niekoniecznie musimy wpaść w przepaść“. Lecz kuzynka Zofja dalej mruczała: „Tutaj najwięcej nieszczęścia przyniosła ta wyprawa do Gallipoli i posunięcia wielkiego księcia Mikołaja. Wszyscy wiedzą, że car rosyjski jest germanofilem, że koalicja nie ma amunicji i że Bułgarja występuje przeciwko nam. Nie koniec na tem, bo Anglja i Francja muszą ponieść karę za swoje śmiertelne grzechy, a karą będzie dopiero to, gdy się te kraje obrócą w popiół“. „Ja tam myślę“, rzekłam, „że wystarczającą karę ponoszą siedząc w błotnistych okopach, a mam wrażenie, że Hunnów również byłoby za coś ukarać“. „Są oni tylko narzędziem w rękach Wszechmocnego“, oświadczyła kuzynka Zofja. Dłużej już nie wytrzymałam, pani doktorowo, i powiedziałam jej, że nigdy w to nie uwierzę, żeby Wszechmocny posługiwał się takiem brudnem narzędziem i że uważam, iż grzechem jest cytowanie Pisma Świętego w zwykłej rozmowie. Zaznaczyłam jej, że nie jest ani księdzem, ani żadną osobą ze starszyzny. Wiem, że ją tem obraziłam, pani doktorowo. Kuzynka Zofja nie ma poczucia humoru. Jest całkiem inna, niż jej siostrzenica, Danielowa Crawford z za Portu. Wie pani, że Crawfordowie mają pięciu chłopców i to niemowlę, które się teraz urodziło, też jest chłopcem. Daniel Crawford był bar-