Przejdź do zawartości

Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

telach polskich król imci pruski znalazł podległość i posłuszeństwo.[1]

„Nie było ani jednego w całym kraju któryby albo patentów nie przyjął, albo rewersu nie przysłał“ — wyrazy tak kategorycznie brzmiące, musiały przykro dotknąć poetę, gdy je czytał. Rehabilitował więc swoją prowincyę w szlachetném oburzeniu się Dziadusia — i rzeczywiście nie była to fikcya; na dnie każdego serca leżało ta oburzenie się, które niebawem na jaw wyszło podczas powstania Kościuszki, gdy Dąbrowski wszedłszy z niewielką siłą do Wielkopolski, znalazł umysły przygotowane do chwycenia za broń. Dywersya sprawiona na tyłach armii pruskiéj, zmusiła króla Wilhelma, oblegającego Warszawę, do odstąpienia i nie mieszania się już do téj wojny. Owéj zaś obojętności, z jaką Wielkopolanie przyjmowali pruskie rządy za drugiego zaboru, nie inna przyczyna, tylko pewne znużenie się wstrząśnieniami politycznemi; niedawno przeważnie rządziło stronnictwo konstytucyjne; przychodzi reakcya targowicka i wywracając dzieło cztéroletniego sejmu, ciężko daje się we znaki obywatelstwu, — ztąd

  1. Pamiętniki księdza Jęd. Kitowicza, T. III. r. 1845.