Przejdź do zawartości

Strona:Lucjan Siemieński-Portrety literackie tom 2.djvu/080

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dra kościół katolicki doznawał wielkiéj protekcyi, ma się rozumieć w tym tylko widoku, że będzie szedł ręka w rękę z absolutyzmem, gasząc światło i tłumiąc uczucia wolności. W Warszawie było kilka znacznych figur tak cywilnych jak duchownych działających w tym kierunku. Morawski świadomy tych stosunków, zrozumiał cel owych misyi i dla tego tak się przeciw nim oburzył.
W dwadzieścia parę lat późniéj, kiedy słyszał o misyi księdza Antoniewicza odprawianéj po ekscesach r. 1846 między ludem nie obmytym jeszcze z krwi niewinnych ofiar, zapewne powyższego ogólnego zdania, nie byłby drugi raz bez pewnych zastrzeżeń powtórzył. Że potępienie misyi nie było u niego bezwarunkowe, najlepiéj przekonywa list do Stanisława Koźmiana pisany w r. 1852 z 11 Maja, gdzie tak się wyraża:
„Wracamy z misyi Krobskiéj, gdzie przez ostatnie dni było ciągle 25000 ludzi. Nie tylko błogie, ale nadzwyczajne było wrażenie. Szkoda że bierzmowania na inny czas nie odłożono, bo dwa cele, zamiast jednego, rozpraszały uwagę jedno niejako drugiemu przeszkadzało. Księży było ciągle przeszło czterdziestu, i wszyscy gorliwie pomagali. Sądzę że odniosą przekonanie, że