Strona:Lew Tołstoj - Spowiedź.pdf/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tawione przez kogoś, który nigdy widocznie nie wiedział co to jest wiara.
Teraz dopiero pozwalam sobie powiedzieć, że to było okrutne żądanie; wtedy nie pomyślałem tego, było mi tylko strasznie boleśnie. Już nie byłem w tem położeniu, w jakiem byłem w młodości, sądząc, że w życiu wszystko jest jasne. Wróciłem do wiary dlatego, że poza nią nie znalazłem w życiu nic, prócz zguby, a więc nie mogłem odrzucić wiary i poddałem się I znalazłem w duszy mojej uczucie, które mi pomogło. Było to uczucie samoposzanowania i pokory. Ukorzyłem się, przełknąłem tę krew i ciało i bez szyderstwa, ale cios już został wymierzony. I wiedząc z góry, co mnie oczekuje, już drugi raz nie mogłem pójść.
Spełniałem w dalszym ciągu obrzędy kościelne i ciągle wierzyłem, że w tej nauce, którą wypełniałem była prawda i działo się zemną to, co teraz jest dla mnie jasnem, ale wówczas zdawało mi się dziwnem.
Słuchałem opowiadania niepiśmiennego chłopa, pielgrzyma, o bogu, wierze, życiu, zbawieniu i odsłaniały mi się tajemnice wiary. Zbliżałem się do ludu, słuchałem jego sądów o życiu, o wierze i coraz bardziej rozumiałem prawdę. To samo odczuwałem czytając Żywoty świętych i Martyrologję świętych męczenników: które stały