Strona:Leopold Starzeński - Ostatnie polskie łowy.djvu/3

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Młodzieży miejska! wątła, zniewieściała,
Ciebie dym cygar kasynowych kryje —
O żal mi ciebie, żeś nie doświadczała,
Jak serce strzelca pośród boru bije. —
Porzućcie szachy, karty i bilary
Młodzieńcy! z starców bladością na twarzy —
A tam poznacie nowe życia czary,
O których knieja duszy łowca gwarzy, —
Poznacie, że tu milej śród pogoni
Matować dzika niźli w szachach króla,
I że daleko milej uchu dzwoni
Kula z ołowiu niż bilaru kula, —
Że pierś swobodniej oddycha śród jarów,
Niż śród najlepszej gry karcianej weny, —
Że milsza piosnka dobranych ogarów,
Niż Orfeusza i pięknej — Heleny.

Dalej w pochód! Patrz! — na prawo
Jakiż zapust to prześliczny!
Tu się możem okryć sławą,
To myśliwski grunt klasyczny.
Tą ścieżeczką pomkniem skrycie...