Strona:Leon Wachholz - Dzieci jako ofiary znęcania się rodziców.djvu/6

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wała 28-letnia dziewczyna przed trybunałem przysięgłych pod zarzutem zbrodni morderstwa, popełnionego na swem nieślubnem 8-miesięcznem dziecku, które wedle własnego przyznania utopiła w stawie. Dziewczyna ta, dotąd nieposzlakowana, oddała wkrótce po odbytym porodzie dziecię swe na wychowanie, sama zaś objęła obowiązki mamki. Przeważną część swej stosunkowo wysokiej płacy musiała oddawać żywicielce swego dziecka. Po upływie ośmiu miesięcy straciła służbę, a z nią i dochody. Wychowawczyni zwróciła jej dziecko. Nie mając znikąd wsparcia, oddalana przez znajomych, udaje się do jedynych dalszych swych krewnych z prośbą o przyjęcie dziecka. Spotyka ją przykra, rubaszna odprawa i to w późnej porze jesiennej. Rozpacz i głód ogarnia dziewczynę. Bez noclegu podąża o głodzie i chłodzie z dzieckiem napowrót do odległego miasta. Znużona dłuższym pochodem, staje nad stawem i tu ogarniają ją zbrodnicze myśli, doradzające jej pozbyć się dziecka przez wrzucenie go do stawu. Następuje długa walka; jak sama zeznała, modliła się, aby się pozbyć tych myśli, lecz twarda rzeczywistość dotąd jej spokoju nie daje, aż szybkim ruchem wrzuca dziecko do stawu, a potem zwraca się w obcej wsi do posterunku żandarmeryi i o czynie swym donosi. Ten przytoczony bieg wypadków, stanowiący wdzięczny temat dla nowelisty, potwierdza ścisłe śledztwo, którego wynikiem rozprawa sądowa zakończona uwolnieniem dziewczyny od winy i kary. Drugi przypadek jeszcze jaskrawszy. Młoda dziewczyna rodzi w zakładzie położniczym nieślubne dziecię. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności nie posiada żadnego pokarmu w piersiach. Wydalona po upływie kilku tygodni po odbytym porodzie z zakładu, nie otrzymuje przez pomyłkę miejsca w innym publicznym zakładzie dla swego dziecka, którego nie może karmić. Pozbawiona środków do utrzymania, wybiera się pieszo w daleką drogę do krewnych. W drodze dziecię wygłodzone poczyna kwilić. I znowu ogarnia matkę rozpacz, czy dziecię doniesie żywe do krewnych. W szczerem polu topi dziecię