Strona:Kraszewski Kajetan - Ze wspomnień Kasztelanica.djvu/059

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kompletnego stroju nie brakuje. Zabrałem się jeszcze do lepszego wyczyszczenia moich butów, które doprowadziłem do zadziwiającego połysku. Cały ten mój przybór umieściłem w kąciku i zadowolony przepędziłem czas do wieczora na wesołej zabawie z braćmi, bośmy się przy tym rejwachu wcale nie uczyli.
Nazajutrz, w dzień ślubu mojej siostry, brat Stanisław, ubrawszy się wcześniej, wyszedł, by pomagać rodzicom bawić i przyjmować przybywających gości. Ja zamknąwszy się w bibliotece siedziałem, wyczekując najstosowniejszej chwili, aby się w moim stroju pokazać, marząc jakie zadziwiające wrażenie na zgromadzonych gościach uczynię. Gwar na sali zwiększać się zaczął, ja przez dziurkę od klucza obserwowałem wszystko i gdy uznałem, że już czas nadszedł najstosowniejszy, zacząłem się ubierać. Przystrojony, przeczesałem jeszcze włosy, przejrzałem się jeszcze w lustrze i zadowolony, z rozjaśnioną twarzą, przekręciłem z cicha klucz w zamku, ale gdym chciał otworzyć drzwi, aby wejść na salę, brat Stanisław mając jakiś interes do swej kwatery i spostrzegłszy tak przystrojonego cudacznie, zawołał:
— A cóż to za małpa!
I poznawszy mnie rzecze:
— Coś ty zrobił z sobą? a to czysty arlekin! Zrzuć mi to zaraz z siebie!
Zaczął też ze mnie prawie zdzierać moje ubranie. Ja zdziwiony, patrzałem tylko osłupiałym wzrokiem na niego, nic nie mówiąc i nie pojmując, dlaczego mój strój mógł mu się tak nie podobać. Stałem na środku