Przejdź do zawartości

Strona:Król Ryszard III (Shakespeare).djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Bądź więc cierpliwy.
Klarens. Muszę być rad nie rad.
Bądź zdrów. Wychodzi z Brakenberym i strażą.
Gloster. Idź w drogę, z której już nie wrócisz
O, dobroduszny Klarensie! miłujęć
Do tego stopnia, że wkrótce twą duszę
Do nieba poślę, jeśli tylko niebo
Zechce z rąk moich ten dar przyjąć. Któż to?
Wszak ci to świeżo uwolniony Hastings.
Wchodzi Hastings.
Hastings. Miłościwego witam księcia pana.
Gloster. Witaj, kochany lordzie szambelanie!
Rad cię oglądam na wolnem powietrzu.
Jakżeś zniósł, powiedz, swoje uwięzienie?
Hastings. Cierpliwie, panie, jak przystoi więźniom,
I mam nadzieję wywdzięczyć się kiedyś
Tym, z których łaski w sztuce cierpliwości
Nabyłem wprawy.
Gloster. Ani wątpić o tem;
Tak się wywdzięczy i Klarens, bo twoi
Nieprzyjaciele są także i jego
Nieprzyjaciółmi i tak samo jemu
Uszyli buty jak tobie
Hastings. Niestety!
Orła zamknięto w klatce, by jastrzębie
I kanie mogły samopas bonować.
Gloster. Cóż tam nowego słychać?
Hastings. Nic tak złego,
Tam jak tu: król jest niedomagający,
Cierpiący, smutny; bardzo się o niego
Boją lekarze.
Gloster. Na świętego Pawła!
Zła to nowina, w istocie za długo
Ścisłej się trzymał djety; tym sposobem
Wycieńczył swoją królewską osobę.
Boleśnie myśleć o tem. Czy on w łóżku?