Strona:Korczak-Bobo.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Mama włożyła nową suknię, którą mamie krawcowa zepsuła, i były dwie poprawki. Krawcowa była w dodatku niegrzeczna. Mama nie będzie do niej więcej dawała, ani jej nikomu rekomendować nie będzie.
Mama wybiera się z tatusiem na koncert, na który już nie było biletów, i tatuś ledwo dwa bilety dostał od przekupnia. Ciocia chciała, żeby i dla niej kupić, ale nie było. Ciocia ma dziką pretensję, a tatuś niema obowiązku kupować dla całego świata.
Ludwika ma pilnować, żeby Stasio grał na fortepianie i żeby dzieci o dziesiątej najpóźniej poszły spać. Jak nauczycielka muzyki powie, że Stasio znów nowej sztuczki nie umiał, to mama się z nim na serjo rozprawi. — Dzieci mają nie hałasować i nie rysować podłogi; lampa żeby nie filowała, Stasio żeby się nie drażnił z Józiem, a Zosia jak ruszy co z tualety, to dostanie w skórę. — Nikomu nie otwierać nawet przez łańcuch, a Ludwika żeby się na krok nie ważyła ruszyć z mieszkania. — Czy Stasio umie lekcje?
Mama i tatuś wychodzą na cały wieczór, — jest to wielkie święto dla dzieci. Nikt im nie przeszkadza w zabawie, czasem i Ludwika bierze udział w grze, lub bajki opowiada. Józio i Zosia słuchają bajek z przejęciem, z namaszczeniem, a Stasio niby obo-